O Bogach Szaleństwa

     Był kiedyś pewien sen opowiadający o rzeczach i wydarzeniach, jakby z filmu kręconego w mojej głowie. Dawno pojawił się w zakamarkach mojego umysłu, ale do dziś pamiętam ten niepowtarzalny klimat i istoty z jego obrazu, wciąż realistycznie malujące się w psychice. Jak to bywa w snach nie wiedziałam do końca o czym jest i jak się skończył, ale pewne informacje wyraziście w nim zawarte dobrze wpasowały się w pomysł, który również pojawił się niespodziewanie w mojej głowie, przywołując wizje przeszłego snu.
     Postanowiłam wydarzenia ze snu opisać w tej opowieści i na nich zbudować całość pomysłu, który nieustannie jarzy się w wyobraźni. Czy będzie to historia oryginalna, czy może ten pomysł będzie powieleniem już jakiegoś schematu, tego nie wiem. Mam potrzebę i czuję w sobie siłę do pisania o Bogach Szaleństwa.
     Szaleństwo, jako główny motyw tejże historii, wywróci ład pewnego miasta blisko przepaści i połączy go z gniewem po drugiej stronie niekończącej się fosy złudzeń i szarych obłoków. Powstanie konflikt, który nie mógł ziścić się przez granicę dzielącą dwa zwaśnione światy i w starciu pomiędzy ludzkością, a władcami pradawnej ziemi ucierpi wielu niewinnych, i polegnie w nierównej walce. W tym wszystkim znienawidzone i ochrzczone mianem wyrzutków istoty stanął się jedynymi wybawieniem dla chciwych i bezwzględnych mieszkańców, którzy dla własnego dobra i wygody przełamią niechęć i obrzydzenie do bytów rzekomo podobnych do nich, i razem postarają się zgładzić, ujarzmić rozzłoszczonych tytanów. W całym bagnie wydarzeń siejących grozę i spustoszenie ona, która była bytem znienawidzonym, ucieknie w stronę grzmiącej burzy, gdzie pośrodku odnajdzie ciszę i ukojenie, czy aby na pewno? Pradawny ląd otworzy się przed nią megafauną i światem pozbawionym różnić, jednakże pomiędzy tym pięknem i spokojem czaić będzie się coś, o czym nikt z miasta nad przepaścią nie wiedział anie nie przewidywał. Kiedy jedną plagę uda się stosunkowo odeprzeć pojawi się kolejne zagrożenie ze strony ziem za fosa obłoków.
     Z tej perspektywy, którą wam przedstawiłam pewnie nie jesteście zainteresowani. Faktycznie opis może wydać się mało innowacyjny, czy pomysłowy, ale nie mogłam opisać tutaj wszystkiego i zdradzić całego sensu opowieści, nie. Te słowa w kilku procentach streszczają całokształt historii.

     Pierwszy nastanie głód nim ślepcy zorientują się, że oznacza on upadek, a wtedy wojna zmierzać do nich będzie, kryjąc się przed spojrzeniami, z zemstą ułożoną w dłoniach, pragnącą rozlać się po ziemi. I cudze zwycięstwo nadejdzie niespodziewane, i dumnym krokiem wprowadzi zmianę, to ono rozpocznie konflikt krwawy, ofiarując niesmak przegranej w zamian za zło wyrządzone wcześniej. Na samym końcu wszystkich plag śmierć nieczuła cicho siedzi i obserwuje, wybierając tych, którym odbierze tchnienie i szukając wygranych, co pozostawi przy świadomości, jako władca prawdziwego życia. Ta śmierć to początek i koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz